poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 11

   Z dedykacją dla Oli ;)
   - Przyjedziesz do domu, skarbie? - spytała pani Snowdon roztrzęsionym głosem.
   - Nie wiem, mamo - odpowiedziała jej córka. - Chyba zostanę w Londynie, przecież muszę chodzić do pracy.
   - Ależ, Hannah! - Wykrzyknęła rodzicielka. - Musisz wziąć sobie urlop. Najlepiej przejdź na zwolnienie zdrowotne, miałaś przecież wypadek.
   - Mamo, nie żyję w Londynie sama! Mam Hazel, która będzie u mnie za godzinę. Nie jestem małym dzieckiem, którym musisz się ciągle opiekować.
   Hannah kipiała ze złości na własną matkę, która obchodziła się z nią jak z jajkiem. Gdy tylko Pixie zadzwoniła do rodzicielki w celu zrelacjonowania co jej się przydarzyło, matka uparła się, że dziewczyna musi przyjechać do domu. Naturalnie Hannah nawet nie miała ochoty myśleć nad podjęciem takiej decyzji. I jeszcze na dodatek wziąć urlop? Dobre sobie. Dziewczyna zamartwiała się czy w ogóle ma jeszcze pracę. Oczywiście, Spencer dowiedział się o wypadku i o przedwczesnym zamknięciu studia. Gdy przyjechał do szpitala był dla Hannah miły i troskliwy, ale ona widziała, że tak naprawdę to kipiał ze złości i gdyby tylko mógł zwolniłby ją na miejscu.
   - Och, Hannah - westchnęła Carol równie rozdrażniona co córka. - Wiesz, że gdybyś zmieniła zdanie to ja i tata czekamy.
   Wiedziała, ale zdania zmieniać nie zamierzała za żadne skarby. Zakończyła rozmowę setnym potwierdzeniem, że nic jej nie trzeba i, że wszystko jest w porządku i opadła na poduszki. Odkąd wróciła ze szpitala siedziała w mieszkaniu i prawie w ogóle się nie ruszała. Nawet nie miała się jak umyć w całości, gdyż w domu posiadała jedynie prysznic, a ogipsowana kostka uniemożliwiała skorzystania z niego. Hannah przechodziła od fal frustracji przez irytację do wyskoków gniewu. A najbardziej wściekała się na pewnego męskiego osobnika, którego w myślach zaczęła nazywać dziwką. Oliver po pierwszych odwiedzinach w szpitalu nie pojawił się u Hannah ani razu więcej. Nie dzwonił, nie pisał, nie odwiedzał. Pixie nie zamierzała się wychylać i również się do niego nie odzywała. Nadal miała przed oczami jego i długonogą brunetkę uwieszoną na jego ramieniu. A nawet pieprzony iPhone nie wymazał jej tej sceny z pamięci.
   Telefon dziewczyny zapikał oznajmiając przychodzącą wiadomość. 
Hazel:"Przepraszam skarbie, ale Spencer obserwuje mnie jak jastrząb. Napisałam do Olivera, aby ci pomógł. 3maj się ;*" 
   W tamtym momencie Hann najchętniej udusiłaby swoją najlepszą przyjaciółkę gołymi rękami.
   Hazel musiała napisać do Olivera dużo wcześniej, bo już po 20 minutach pojawił się w mieszkaniu szatynki. Jak zawsze zapierał dech w piersiach, szczególnie w obcisłym podkoszulku, który opinał się na jego mięśniach i spranych jeansach. Musiał być także ostatnimi czasy u fryzjera, gdyż włosy miał krótsze i lepiej ułożone, niż poprzednio gdy się widzieli.
   - Cześć - przywitał się, a szelmowski uśmiech wykwitł na jego twarzy.
   - Hej - odpowiedziała Pixie, ze zdenerwowaniem przygryzając wnętrze policzka. - Przepraszam, że musiałeś tu przyjechać.
   Po jego twarzy przebiegł dziwny cień, a uśmiech zgasł.
   - Nie masz za co przepraszać. Cieszę się, że mogę pomóc.
   Usiadł na kanapie, którą od dwóch dni okupywała Hannah. Dziewczyna teraz pożałowała, że nie wymyśliła jakiegoś sposobu na to jak wziąć prysznic, bo zapewne cuchnęła jak bezdomny. A w mieszkaniu był syf jak nigdy, bo skoro nigdzie się nie ruszała to również nie sprzątała tylko wszystko rozrzucała wokół siebie. Naciągnęła bardziej koc na siebie, aby zasłonić fakt, że leży w cieniutkim podkoszulku bez stanika i w samych majtkach. Była oczywiście rozczochrana, a jej włosy były przetłuszczone, co nawet Oliver zauważył gdyż wpatrywał się w nie z dziwną miną. Było to co najmniej niegrzecznie.
   - Co? - niemal warknęła.
   - Jak to jest, że na czubku głowy masz brązowe włosy, a reszta jest o wiele ciemniejsza?
   Jej ręka natychmiast powędrowała w górę do burzy krótkich włosów.
   - To się nazywa odrosty - mruknęła niezadowolona, że je zauważył. Przynajmniej nie zapytał kiedy ostatni raz je myła. - Muszę odnowić kolor. I właśnie dlatego jesteś mi potrzebny.
   - Jak to? Ja nie umiem robić takich rzeczy.
   Jej ciało się spięło gdy poczuła jego palce na nagiej łydce, którą zresztą goliła jakieś wieki temu. No gorzej być nie mogło!
   - Nie idioto. Hazel miała pójść na zakupy, ale skoro wysłała ciebie to tu masz listę - wskazała palcem na kartkę leżącą na stole. - Nie ma tego dużo, tylko potrzebne rzeczy.
   Oliver o nic nie pytał. Po prostu wstał, zgarną listę i ruszył do drzwi, zostawiając Pixie w kompletnym odrętwieniu. Miejsce na nodze, gdzie przed chwilą była jego ręka przyjemnie mrowiło i wysyłało impulsy po całym ciele. No pięknie.
   Ostrożnie aby nie obciążać nogi podniosła się z kanapy i pokuśtykała do łazienki. Związała włosy w kitkę i nachyliła się nad zlewem w celu umycia zębów. Hannah dopiero teraz zauważyła, że trzęsą się jej ręce. Zganiła to na ogromne ilości leków przeciwbólowych jakie brała, aby odpocząć trochę od denerwującego pulsowania w kostce. Poczłapała dalej do kuchni i nastawiła wodę na herbatę. Może bardziej przydałaby jej się kawa, ale dziewczyna miała wrażenie, że już więcej kofeiny jej organizm nie przyjmie. Zgarnęła nieświeże jedzenie do śmietnika i uchyliła okno, znajdujące się nad kuchenką. Zimne powietrze owiało jej twarz i poruszyło krótkimi kosmykami, które uciekły z kucyka.
    Kiedyś Pixie uwielbiała okres wczesnej wiosny. Jak była mała wciągała na nogi różowe kalosze w żółte kwiatki i wyciągała tatę na spacer. Szli chodnikami ich miasta, a mała Hannah wskakiwała w każdą możliwa dziurę, ochlapując wszystko dookoła. Gdy tylko pogoda zmieniała się na coraz cieplejszą dziewczynka pędziła na dwór i bawiła się od rana do wieczora na placu zabaw, albo w ogródku za domem. Dziwną sprawą było to, że mała Hann nigdy nie bawiła się z rówieśnikami. Jej rodzice tłumaczyli sobie, że to przez chorobę jej matki. Dopiero w liceum Pixie zaczęła żyć jak przystało na nastolatkę, ale jej rodzice mieli rację. W jej głowie cały czas kołatała się myśl, że Carol jest chora i najprawdopodobniej ją również dopadnie ta przypadłość. Ale Hannah wcale się o to nie prosiła. Lecz gdy była na drugim roku studiów z nią zaczęło dziać się to samo co początkowo z jej matką. Przerażona dziewczyna rzuciła studia i umówiła się na wizytę z lekarzem Carol. Później nie poruszała tego tematu z rodziną, bo jej matka od razu wpadała w histerię i zaczynała się obwiniać. Pixie nie musiała brać żadnych leków ani nic. Po prostu wolała być pewna, że nie musi nikogo obciążać tym, że nie jest z nią do końca dobrze. No nie zawsze. 
   - O czym tak myślisz?
   Podskoczyła na dźwięk głosu Olivera. W końcu ktoś przyjdzie i ją okradnie, gdy będzie tak siedzieć i nie zwracać uwagi na to co dzieje się dookoła!
   - O prysznicu, kąpieli, czymkolwiek świeżym - odpowiedziała, porzucając swoje wcześniejsze przemyślenia.
   - Nie musisz się krępować, idź wziąć prysznic, czy na co tam masz ochotę.
   Pixie nawet nie zauważyła siatek, które leżały na stole w kuchni. Były wypełnione po brzegi, najwyraźniej Oliver dokładnie przeanalizował jej listę zakupów. A ona nawet nie dała mu na nie pieniędzy! 
   - Niestety - westchnęła - ale nie mogę skorzystać z prysznica przez nogę.
   - Aa, tak - pokiwał głową, a jego brązowe włosy zatańczyły wokół jego twarzy i uroczo rozsypały się na czole. Chwilę się zastanawiał, analizując swój przebiegły pomysł, a kiedy znów się odezwał Hann ze zdziwienia rozdziawiła usta. - Zrobimy tak; spakujesz się, weźmiesz co tam potrzebujesz i pojedziemy do mojego mieszkania. Tam weźmiesz sobie kąpiel i co tam tylko chcesz, przy okazji zaopiekujesz się Draco, a ja pojadę na próbę, bo szczerze jestem już spóźniony jakąś godzinę.
   - C-co? - wyjąkała.
   - To co słyszysz. Zbieraj się, kotku. Pomóc ci może w czymś?
   - N-nie - pokręciła głową.
   I może to była najgłupsza decyzja w jej życiu, ale podpierając się ściany ruszyła do swojego małego pokoiku i wyjęła z dna szafy całkiem spory plecak. Martwić się o konsekwencje będzie później.

   Mieszkanie Olivera zapierało dech w piersiach, tak samo jak właściciel. Zresztą pasowało do niego idealnie. W ciemnych, zimnych kolorach, z prostymi meblami i pułkami pełnymi płyt i książek, było dla Hannah jak królestwo. A jak zobaczyła  ścianę obwieszoną gitarami, mało nie posikała się w majtki. Choć chyba najlepsza w tym mieszkaniu była wanna, w której właśnie leżała. Nalała gorącej wody po brzegi, dzięki płynowi do kąpieli utworzyła się ogromna piana. Pixie czuła, że się roztapia. Dawno nie było jej tak dobrze. Już nawet zapomniała w czyim znajdowała się mieszkaniu. Jej wierny druh Draco ułożył się na dywaniku pod jej nogami i merdał ogonem za każdym razem gdy dziewczyna się poruszyła. Jej skręcona noga leżała na brzegu wanny nienaruszona. 
   Olivera nie było w mieszkaniu, popędził na próbę i tak już ładnie spóźniony. I to wszystko dla niej. A może i przez nią. Ciepło rozlewało jej się w piersi na myśl o tym jak się w końcu nią zainteresował. Nie mogła ogarnąć kiedy zmieniła sposób myślenia, ale teraz to było bez znaczenia. Tak samo jak długonoga piękność Olivera. Przecież to Hannah leżała w jego wannie, a nie ona!
   Sięgnęła na małą półeczkę, obok wanny i odczytała wiadomość, jaka przyszła jej przed sekundą.
Oliver: "Jak tam się bawisz?"
Hannah: "Przednio ;)"
   Powinna być na niego zła. Powinna była go ignorować. Powinna była wyjechać do domu i zerwać wszelkie kontakty. Niestety nie potrafiła. Ten facet zawrócił jej w głowie, a ona na to pozwoliła. Z resztą, nie miała nic przeciwko temu.
Oliver: "Będę za godzinę. Potrzebujesz coś?"
Hannah: "Mam wszystko co mi trzeba"
   Zabrzmiało to strasznie ckliwie i zaraz Hann pożałowała, że wysłała tę wiadomość.
Oliver: "Uh, kochanie, wspaniale to brzmi ;*"
   Hannah tym razem się skrzywiła, ale prawda była taka, że starała się ukryć  uśmiech. Już miała odłożyć telefon z powrotem, ale coś powstrzymało. W jej głowie pojawiła się myśl; A gdyby tak trochę posprawdzać co się dzieje? I już sekundę później zakładała konto na Instagramie, logowała się znów na Facebooku i Twitterze. Na instagramowym profilu Olivera znalazła wiele ciekawych zdjęć. W tym samym, zdjęć z nią. Gdy spała, a  Draco tulił się do niej, niczym poduszka. Sapnęła zirytowana natrafiając na stare zdjęcie z dziewczyną, z którą Oli pokazał się na koncercie. Chwilkę później przeglądała jej profil i zaciskała palce na telefonie, widząc zdjęcia sprzed miesięcy. Ona i Oliver byli kiedyś razem. A ta ona to Amanda Hendrick. Oczywiście! Jak ona mogła jej nie rozpoznać? Przecież jeszcze nie tak dawno zdjęcia jej i Sykesa pojawiały się w każdej gazecie. Znów wróciła do profilu Olivera, zaobserwowała go i przerzuciła się na Twittera. Patrząc na stare posty znajdywała to samo co wcześniej i wcale jej się to nie podobało. Ale nowsze wpisy Sykesa zawierały iluzję, która strasznie gryzła dziewczynę. Mianowicie posty w stylu "Dla mnie każda łamie sobie nogi x" lub "Uwielbiam robić zakupy dla mojej ukochanej" były kierowane niemalże do niej samej! A Sykes w internecie zachowywał się jak seksistowski dupek! Hannah postanowiła natychmiast; jak tylko Oliver wróci udusi go własnymi rękami i oznajmi na Twitterze: "Uwielbiam robić krzywdę dupkom xx" 



Nie wiem czy bezpiecznie jest pojawiać się tu znów, po tak długim czasie z nadzieją, że to Wy mnie nie udusicie. Nie będę się tłumaczyć dlaczego tak długo nie było rozdziału. Ale sama się cieszę, że w końcu ruszyłam mój leniwy tyłek i coś tu wytworzyłam.
Jeżeli ktoś ma ochotę poczytać coś jeszcze mojego to zapraszam na Moonlight, gdzie też w końcu zamierzam znów coś dodać. ;)

13 komentarzy:

  1. Pierwsza?! Pierwsza!
    Nckancksnfisfishcs
    Uwielbiam te opowiadanie no,
    Piszesz tak luźno i nie ma się do czego przyczepic.
    Kocham relację Hannah - Oliver, serio
    Rozdział świetny, weny!
    Nigdy w życiu bym Cie nie udusila, kto by pisał tak cudne rozdziały?! :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że jednak jeszcze trochę pożyję ;)

      Usuń
    2. http://just-to-lose-control.blogspot.com/2015/05/rozdzia-iv-lose-control.html nowy rozdział!

      Usuń
  2. Ahhhh, opłacało się czekanie <33333 Nie udusimy Cię, spoookooojnie. Rozdział superowy, uwielbiam ich, w realu i w Twoim opowiadaniu.
    "Kotku", awwwwwwwwwwwww.
    Te posty, hahahahhahahahahaha XDDDDD ilysm
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział C: xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i znów moje życie darowane ;) dziękuję bardzo ♥

      Usuń
  3. Czekałam, czekałam i czekałam, ale warto było! Miło widzieć Cię tu ponownie, a tym jak często dodajesz nie musisz się przejmować. Każdy z nas ma swoje życie, obowiązki, pewnie i naukę, więc nie będę Cię dusić, jak na razie brak mi do tego powodów. W sumie ja sama dodaje co cztery miesiące, także ten...
    No, ale przechodząc do treści - z nieznanych nawet mi samej przyczyn ten rozdział mnie rozbawił. Zresztą zawsze kiedy coś u Ciebie czytam jakoś mi tak weselej. Nie wiem, wszystkie Twoje rozdziały mają w sobie to c o ś. To 'coś' mogę chyba podpisać pod talent. Wspaniały talent.
    I hej, chce zobaczyć jak Hania dusi Olivera. Skala uroku przebiłaby wtedy nawet Gerarda Waya. (to zdanie brzmi dziwnie, ale chcę je tu zostawić)
    Um, nie wiem co jeszcze napisać, bo rozdział czytałam dziś rano i szczegóły uleciały mi z głowy. Cóż, pozostało mi przeprosić za ten, jakże bezsensowny, komentarz i życzyć dużo weny! xxxxcfo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że ten rozdział wywołuje w ogóle jakiekolwiek emocje... Hmmm... myślę, że Gerarda nic nie przebije. ;d

      Usuń
  4. Jej, doczekałam się! W końcu. Wiem jednak jak to jest złapać lenia na pisanie, czy być zawalonym nauką, więc doskonale cię rozumiem. Mam jednak nadzieję, że kolejny pojawi się zdecydowanie szybciej, no bo weź :p Za dobrze piszesz i za ciekawie, aby tyle czekać na kolejną część! Człowiek może się rozchorować z tej niecierpliwości (a już na pewno ja!).

    Nie wiem, czy potrafiłabym ot tak odpuścić Olivierowi. Kurczę, nawet ja byłam na niego zła za to, co odwalił. Wtedy, w klubie, nie wydawał się zadowolony obecnością tej pani, której nikt tu nie lubi. Sama bym się najchętniej jej pozbyła w niezbyt przyjemny sposób. I myślę, że w jakiś pokręcony sposób zależy mu na Pixie, więc co tamta szumowina robiła na jego koncercie, gdy to Hann powinna stać przy jego boku i cieszyć się koncertem BMTH? Naprawdę nie wiem, co z tym facetem jest nie tak, oprócz tego, że jest przystojny XD

    No i naprawdę miło, że się nią zaopiekował, ale jak dla mnie powinien jej wyjaśnić tamtą przed koncertową sytuację. Była naprawdę dość niezręczna, mając na uwadze to, że Hannah się wywaliła przed nimi, jak długa. No, a on nie był sam... I nie uwzględnił jej! Ugh, ja mu tak tego szybko nie wybaczę i będę to wypominać, dopóki on tego nie wyjaśni i ładnie nie przeprosi!
    Koniec, kropka.

    Pozdrawiam, CM Pattzy
    http://at-your-command.blogspot.com/
    http://oznakowana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze wyczekiwałam twojego komentarza ;)
      Postaram się dodać następny rozdział o wiele szybciej, ale niestety nic nie mogę obiecać :c

      Usuń
  5. OMG. Świetny rozdział.
    Kocham to opowiadanie.
    Twój styl pisania, jest genialny.
    Zawsze gdy czytam rozdział, to tak jak bym czytała książke.
    Nie wierzę, że Oliver zaproponował jej aby się do niego wprowadziła.
    Pozostaje czekać, jak to będzie dalej.
    Życzę weny i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie do końca wprowadziła, ja to nazywam w myślach "propozycja skorzystania z wanny" ;p
      Dziękuję bardzo! ♥

      Usuń
  6. Jak to mówią lepiej późno niż wcale! Tak zapamiętaj to ważne.. Cieszę się że jest nowy rozdział jak zwykle nic mu nie brakuje i jest naprawdę dobry. O to czy cię udusimy się nie martw, szkoda by było życzę weny xoxo 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam czytać tego bloga xx - napisze na TT XDDDD

    OdpowiedzUsuń