sobota, 21 marca 2015

Rozdział 9

    Mimo, że Londyńska pogoda nie zachwycała, to coraz bardziej było widać nadchodzącą wiosnę. Śnieg padał tylko w styczniu, temperatura zaczęła się powoli podnosić. Turyści nadal nosili zimowe kurtki i buty, ale rodowici Londyńczycy przerzucili się już na cienkie wiatrówki i lekkie buty.
   Cały zespół Bring Me The Horizon siedział w studiu, które mieściło się w ogromnym wieżowcu. Wszyscy starali się pracować nad nową piosenka, którą zamierzali nagrać i zaraz wysłać do wytwórni. Potrzebowali nowych kawałków na płytę, a prawie wszystkie piosenki, które od nich wychodziły wydawały się płytkie. Mężczyźni nie wiedzieli dlaczego nagle stracili wenę, ale bardzo im się to nie podobało. Zapewne szło by im o wiele lepiej, gdyby osoba, która pisała najlepsze teksty nie olała ich. W czasie gdy współpracownicy Olivera główkowali, on wyciągnął się na miękkiej skórzanej kanapie i spał, cicho pochrapując.
   - Obudźcie go, bo jak ja to zrobię to nie będzie wcale przyjemne - warknął Matthew nie wytrzymując w końcu.
   - Może po prostu wyślijmy go do domu? Nie wygląda najlepiej - zauważył Jordan.
   Była to prawda. Oliver był bardzo blady i miał cienie pod oczami, jakby nie spał kilka nocy z rzędu. 
   - Ej Ol! - Lee rzucił w przyjaciela kulką z papieru i trafił w czoło.
   Oliver zamrugał i zaraz zakrył twarz ramieniem.
   - Spadać, dupki - odezwał się zduszonym głosem.
   - Chrapiesz, stary.
   Z głośnym westchnieniem podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła. Wszędzie było pełno pudełek po chińskim jedzeniu, kubków po kawie, oraz innych śmieci, których nie chciało im się posprzątać. Członkowie jego zespołu siedzieli na miękkich pufach, albo z blokiem w ręce, albo z gitarą na kolanach.
   - Cholera - przetarł twarz ręką - chyba trochę mi się przysnęło.
   Starał się napisać coś razem z chłopakami. Wymyślili pierwsze dwa wersy, Lee ciągle grał je od początku na swojej gitarze. Oliver starał się wyglądać na skupianego, ale jego myśli ciągle gdzieś uciekały.
   Nie widział Hannah przez dziesięć dni. Nie był to dla niego przyjemny czas. Ciągle pracował, albo siedział w studio, albo w mieszkaniu przy laptopie. Spędzał czas z chłopakami, a gdy w końcu miał trochę czasu w samotności, pracował nad nowymi projektami ubrań. Był wykończony, a nadal myślał o tym, że tak dawno nie widział Pixie. Czuł, że to ona ładowała go energią, więc teraz gdy jej przy nim nie było, czuł się jakby sflaczał. 
   Po kolejnej godzinie mężczyźni zgodnie stwierdzili, że idzie im do dupy. Tuż przy wyjściu Matt rzucił propozycję pójścia do klubu. Mimo, że Oliver nie miał siły, zgodził się. W tamtym momencie potrzebował alkoholu i swoich przyjaciół. Musiał sobie odpuścić na chwilę myślenie o pannie Snowdon, bo inaczej oszalałby. 

   Mieli dwa takie swoje miejsca, które różniły się do siebie całkowicie. Głośny klub w centrum, gdzie podawali tak mocne trunki, że po wypiciu dwóch człowiek zaczynał bredzić, oraz drugi cichszy, gdzie zazwyczaj chodzili aby napić się piwa. Tego wieczoru wybrali opcję numer jeden. Spotkali się przy swoim stałym stoliku po dziewiątej i zamówili to co zawsze. 
   Oliver jakoś szczególnie nie śledził przebiegu rozmowy, dopóki nie przeszli na temat jego samego i jego nowej laski.
   - Ona nie jest moją nową laską - oznajmił brunet, pijąc szkocką. 
   - Jasne - prychnął Matthew. - Zabrał ją do Sheffield. I gdybyście zobaczyli jak on się do niej ślini. No po prostu łazi za nią, a jego język ciągnie się po ziemi. No i te posty! Jezu, Oliver co ty odpierdalasz? Nam mówisz, że to nie jest twoja laska, ale chyba cały świat już wie, że się z  kimś spotykasz.
   Oliver zdzielił przyjaciela po głowie posyłając mu zabójcze spojrzenie.
   - A tak, to zdjęcie - pokiwał głową Jordan. - Widziałem, niezła.
   - Jak już z nią skończysz to możesz dać mi jej numer? - Spytał Matt, znad swojej szklanki.
   - Nie dostaniesz żadnego numeru - warknął rozdrażniony Oliver. - I z nikim nie skończę! To wy lepiej zakończcie ten temat.
   - Matko, ale się z ciebie primadonna zrobiła.
   - Nie wytrzymam z wami - podniósł się z kanapy. - Idę po więcej alkoholu. Jakieś życzenia?
   Oczywiście, że takowe się pojawiły. Ta piątka mężczyzn jak już szła się napić, to nigdy nie kończyło się to na jednym, czy dwóch drinkach. 
Sykes przepychał się przez tłum tańczących, w stronę baru. On nie przepadał za takim skakaniem na parkiecie, szczególnie gdy nie miał do tego partnerki. Najchętniej zadzwoniłby po Hannah, ale nie chciał aby musiała wysłuchiwać komentarzy jego kumpli. No i nie wiedział czy ma już telefon, a nawet gdyby miała to nie znał jej numeru. 
   Prawie pokonał morze tańczących ludzi, gdy ktoś nadepnął mu wysokim obcasem na stopę. Przeklął głośno na dziewczynę, która to zrobiła, mimo, że nie zamierzał. Szatynka spojrzała na niego z przepraszającym wyrazem twarzy, który po chwili zniknął gdy go rozpoznała.
   - Oliver?
   Nie była to przypadkowa fanka, która go rozpoznała. Jej nie mógł zaliczać do fanek, których nie znał. Gdy tylko ujrzał jej wyrazistą twarz, wydatne usta i długie włosy, jego serce zabiło mocniej. Tak dawno nie patrzył w jej oczy, że już zapomniał jakie miały kolor. A może po prostu nie chciał pamiętać.
   - Cześć, Amanda - wysilił się na uprzejmy uśmiech.
   - Co tu robisz? - spytała głupio.
   - Zawsze tu przychodzimy - wzruszył ramionami.
   Nadal stali wśród tłumu, co mężczyźnie bardzo nie opowiadało.
   - Ach tak, zapomniałam. Idziesz po alkohol? Świetnie, pójdę z tobą.
   Nie! Pragnął ją powstrzymać. Nie chciał z nią rozmawiać. Wywoływała w nim za dużo sprzecznych emocji. Jego serce biło odrobinę za mocno i za szybko, a dłonie zaczęły się pocić.    To tak jak wtedy, gdy był jeszcze głupim szczeniakiem. 
   Wokół baru było dużo ludzi, więc i tak musieli stać, czekając na swoją kolej.
   - Co u ciebie? - zagaiła, Amanda odgarniając z twarzy ciemne kosmyki.
   - Wszystko dobrze - oznajmił wymijająco. - A jak twoja kariera? - Nie chciał aby to zabrzmiało tak lekceważąco, ale niestety tak wyszło. Najwyraźniej dziewczyna nawet tego nie zauważyła.
   - Doskonale - Oliver nie był pewny, czy przypadkiem nie zawahała się mówiąc to tak szczęśliwie. - Wszystko idzie tak jak powinno.
   - To dobrze - kiwnął głową. - Co dla ciebie?
   - Tequila.
   - Oraz cztery szkockie i brandy - rzucił do barmana.
   - Widzę, że jesteście w komplecie.
   - Jak zawsze - wzruszył ramionami, zabierając okrągłą tackę z alkoholem. - Miło było cię spotkać. - Wcale nie. 
   - Pójdę z tobą. Chętnie się przywitam.
   Oliver zaklął w myślach i spokojnym krokiem ruszył w stronę stolika. Słyszał stukot obcasów Amandy za sobą. Przypomniał sobie jak kiedyś lubił gdy nosiła te wysokie buty i była prawie jego wzrostu. Sam nie wiedział czemu, ale go to nakręcało.
   - No w końcu jesteś! Już myślałem, że wyrwałeś jakąś panienkę i o nas zapomniałeś. Ale w sumie ta Hannah... - gadał Jordan, ale urwał gdy zza pleców Olivera wyjrzała jego towarzyszka.
   - Zgadnijcie kogo spotkałem - posłał przyjaciołom zbolały uśmiech.
   - Nic się nie zmieniliście! - pisnęła szatynka, wciskając się na kanapę. 
   Sykes niechętnie usiadł obok niej i rozstawił szklanki na stole. Mężczyźni byli zbyt zdziwieni tym kogo zobaczyli i nawet nie ruszyli swoich trunków. Za to Oliver chwycił swoją szklaneczkę i niemal duszkiem wypił jej zawartość. Alkohol wypalał gorącą ścieżkę w jego gardle, ale dla niego to teraz wydawało się najlepsze.
   - Amanda - uśmiechnął się uprzejmie Lee. - Co słychać?
   Chyba nie tylko Oliver zapomniał jak to Amanda potrafiła trajkotać. Lee zadał złe pytanie i teraz cała piątka siedziała i słuchała szatynki, której buzia się nie zamykała. 
Odkąd ostatnio ją widział, nie zmieniła się za wiele. Może po raz kolejny przemalowała włosy, ale teraz go to nie obchodziło. Tak samo jak wszystko co się z nią działo. 
   Kończąc swoją za długą wypowiedź wspomniała jak to umawiała się z jakimś perkusistą i Oliver mógł przysiąc, że chciała wzbudzić w nim zazdrość. Ale nie wzbudziła.
   - A wy? Jak tam wygląda wasze życie towarzyskie?
   Mężczyźni nie lubili rozmawiać o takich rzeczach z kobietami. W szczególności z byłymi ich przyjaciół.
   - Bez zmian - oświadczył w końcu Jordan, zapewne dlatego, że nie mógł wytrzymać spojrzenia Amandy.
   - Jestem wolnym strzelcem - zaśmiał się Matt pogodnie.
   - Sabrina nadal mieszka w Sheffield - wzruszył ramionami Matthew.
   Oliver i Lee, tak samo jak Matt byli wolni. Ale Amandę interesowało w szczególności to jakim statusem szczyci się Sykes.
   - A ty? 
   - Interesuję się kimś - mruknął, aby w końcu dała mu spokój.
   - I to jak interesuje - prychnął Matthew, ale tym razem Sykes nie miał mu tego za złe.    Wiedział w jakiej sytuacji się znajduje się jego kumpel i również chciał się pozbyć nieproszonej towarzyszki.
   - Naprawdę? A kim ona jest?
   - Amanda, przestań... - mruknął Matthew.
   - Kimś znanym? Mogłam gdzieś o niej usłyszeć? - naciskała dziewczyna.
   - Słyszałem, że ostatnio wystąpiłaś w kolejnej reklamówce! - powiedział trochę za głośno perkusista i posłałam Oliverowi przepraszające spojrzenie.
   Amanda znów miała powód aby nawijać, więc dała Oliverowi spokój. Przynajmniej na chwilę.
   Nic wielkiego się nie działo. Lee i Matt opuścili ich w ciągu następnej godziny. Pozostała czwórka była coraz bardziej pijana. Szatynka ciągle coś mówiła, mężczyźni bardziej jej odmrukiwali. Oliver całkowicie się odciął, myśląc o tym, czy Hannah przyjdzie na koncert w piątek. Nie dała mu wyraźnej odpowiedzi, a mężczyzna nie mógł znów jej nachodzić w mieszkaniu, czy w pracy. Postanowił dać jej trochę przestrzeni, w końcu dopiero co zaczęli swoją znajomość.
   Z zamyślenia wyrwał go dotyk, który poczuł na swoim udzie. Spojrzał w dół i zauważył rękę Amandy, która poruszała się na jego nodze w górę i w dół. Oliver wciągnął z sykiem powietrze przesiąknięte dymem i złapał ją za nadgarstek.
   - Przestań - syknął.
   Nawet nie zauważył, że są sami przy stoliku. Jego znajomi nie mówili, że wychodzą z klubu, więc zapewne poszli po alkohol, albo na parkiet. Choć mogli równie dobrze iść na fajkę, albo do toalety. 
   - Co mam przestać? - szepnęła mu do ucha, a jej dłoń znów powędrowała na jego udo, w pobliżu rozporka. 
   - To co robisz teraz - warknął, ale się nie odsunął. Jakaś siła trzymała go na miejscu, mimo, że chciał odejść od Amandy jak najdalej, najlepiej na zawsze. Bo miał jej już nigdy nie spotkać, aż do dzisiejszego wieczoru.
   - Wiem, że nadal na mnie lecisz - zamruczała mu do ucha, przy okazji liżąc jego płatek.
   Oliver nawet nie zdążył zareagować, gdy wspięła mu się na kolana, a jej króciutka spódniczka podjechała do góry, odkrywając koronkowe stringi. Jej piersi, okryte satynowym stanikiem, również były widoczne dzięki ogromnemu dekoltowi jej bluzki. Poruszyła się na jego kolanach, a z ust Olivera wyrwał się niechciany jęk. To jedynie zachęciło szatynkę, która wsadziła mu język do ust, gdy tylko je rozchylił.
   Chciał zaprotestować. Chciał ją odepchnąć. Tyle, że nie mógł. Znów czując jej słodki smak, zmieszany z tequilą, czując jej ostry kobiecy zapach, wrócił do czasów gdy byli razem. Gdy każdej nocy mogli się całować, dotykać i zatracać w sobie. Brakowało mu jej dotyku, a on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Tęsknił za nią, mimo, że jej nienawidził. 
Zapewne popełniłby kolejny błąd związany z nią, ale nagle Matthew ściągnął z niego Amandę i poraził Olivera zabójczym spojrzeniem. Ten momentalnie zerwał się z siedzenia i nie zwracając uwagi na krzyki szatynki, wybiegł z klubu. Zatrzymał się w najbliższej ciemnej uliczce, zgiął w pół, jak gdyby dostał mocny cios w brzuch i zwymiotował na bruk.


(wyglądają trochę jak rodzeństwo :D)

Muszę przeprosić za tak długą nieobecność. Pomysł miałam już od dawna, tylko ciągle coś stawało mi na drodze do napisania dziewiątki. Rozdział jest niesprawdzony, więc przepraszam za jakiekolwiek błędy. Liczę na wasze komentarze! ;) 
Pozdrawiam! 

9 komentarzy:

  1. mega rozdział,czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie lubię tej Amandy. Mam nadzieję, że Hannah przyjdzie na jego koncert.
    Nie mogę doczekać się kolejnego momentu między nimi.

    Rozdział świetny. Jak zawsze. Kocham Twój styl pisania. A ten blog jest jednym z moich ulubionych.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agghhh, Amanda -,- XDDD Matt postąpił super, ściągając ją z Olivera, całe szczęście. Ale warto było czekać C: Can't wait następnego rozdziału :*
    Ps. Mam nadzieję, że Hannah i Oliverowi się ułoży :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, następny postaram się dodać o wiele szybciej ;)

      Usuń
  4. O nie, nie, nie! Amanda, spadaj stąd ):
    Czemu ja czuje, że ona coś zepsuje asdfghjkl No i przez pół rozdziału bałam się, że jakimś cudem Hannah znajdzie się w klubie i przypadkiem zobaczy to co się tam działo no i cała znajomość już na początku się zepsuje. Uff, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Teraz niech Oli się wyspowiada z tego małego grzeszku i zainteresuje znów Hanią bo wydaje mi się, że ona wcale nie chce "trochę przestrzeni", wiesz co mam na myśli haha.
    Matt taki brutalny, wyobraziłam sobie jak zwleka z Oliver'a Amandę i odstawia ją gdzieś na bok, żeby uwolnić biednego wokaliste :D
    I ta końcówka. Nie wiem czemu rozbawiła mnie jego reakcja. Amanda nie jest chyba aż tak zła, żeby wymiotował po pocałunku z nią.
    Jeju dobra, poprawiłaś mi tym rozdziałem humor! Dziękuję ♥
    I przepraszam, że nie zawsze komentuję, wybaczysz? :c

    Życzę weny, czasu, żeby nic Ci nie stawało na drodze przy pisaniu dziesiątego rozdziału, bo czekam na niego niecierpliwie, ładnej pogody, dobrego humoru i czego jeszcze potrzebujesz! :)
    Btw: Na tym zdjęciu faktycznie wyglądają jak rodzeństwo, haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że wybaczę! ♥
      Uwielbiam twoje komentarze i ciesze bardzo, że rozdział się podoba i nawet poprawia humor.
      Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że dziesiątkę napiszę bez zbędnych przeszkód.
      Btw: Prawda? xd

      Usuń
  5. Laska z echo w głowie.. a on co wyprawia? Rozdział jak zwykle super mam nadzieje że pixie da popalić amandzie! Ale jestem ciekawa co będzie dalej z amandą.. czytając to opowiadanie odpływam i jest mi dobrze czytam to drugi raz a podoba mi się jeszcze bardziej :D czekam na 11! Życzę weny xo ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Amanda ;-; czy tylko ja jej nie znoszę? Xd

    OdpowiedzUsuń