poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 6

   Hannah stała pod strumieniem gorącej wody, w kabinie prysznicowej i starała się przestać myśleć o Oliverze. Gryzło ją cały czas to ich dzisiejsze nieudane spotkanie. Gdy tylko myślała o ponownym umówieniu się z nim, nachodziły ją myśli, że kolejny raz coś mu wypadnie.
Gdy w końcu opuściła prysznic, stanęła przed lustrem, owinięta ręcznikiem, a drugim wycierała mokre włosy. Chwilę później do jej uszu doszedł dźwięk pukania do drzwi. Ze zdziwieniem wyszła z łazienki i uchyliła je, wychylając tylko mokrą głowę.
   - O cholera - zaklęła pod nosem - co tu robisz?
   Przed jej drzwiami stał Oliver z głupim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Lustrował ją dokładnie wzrokiem. Hannah poczuła się całkowicie naga, jej skóra zapłonęła, a policzki pokrył się szkarłatem.
   - Jako prawdziwy gentlemen powinien zaczekać pod drzwiami, aż się ubierzesz, ale nie mam na to czasu.
   Delikatnie, ale zarazem stanowczo przesunął ją i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. 
   Hannah złapała mocno ręcznik, pilnując aby nie zsunął się nawet o centymetr. Stała jak idiotka, prawie naga, wpatrując się w wysoką osobę Olivera i zagryzała wargę ze zdenerwowania.
   - To pójdę...
   - Nie, zaczekaj - nie zdążyła nawet dokończyć zdania, gdyż jej przerwał. - Pojechałem do domu i cały czas myślałem o twojej zawiedzionej minie, gdy niestety musieliśmy się zmywać. Zależało mi na tej randce i mam nadzieję, że uda mi się to naprawić. Dziewczyno nie mam pojęcia dlaczego, ale chce z tobą spędzać jak najwięcej czasu. I dlatego postanowiłem, że pojedziesz ze mną do Sheffield. 
   - Oliver ja nie mogę. W poniedziałek idę do pracy, a już jest prawie północ.
   - Proszę cię, dotrzymasz mi po prostu towarzystwa.  Myślisz, że fajnie jest siedzieć kilkanaście godzin w samochodzie i gadać do radia? Wynagrodzę ci to nasze dzisiejsze nieudane spotkanie.
   Hannah westchnęła w duchu i odparła jedynie.
   - Pójdę się ubrać.
   Umknęła do pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Ubrała się w jeansy i sweter z długim rękawem. Usiadła na łóżku, wkładając na stopy skarpetki, a następnie buty za kostkę, na płaskiej podeszwie. 
   Miała ochotę jechać do Stockbridke i to ogromną. Spędzić z nim godziny w samochodzie, rozmawiać, zasypiać na przednim siedzeniu, wiedząc, że on bacznie ją obserwuje. To byłaby wspaniała wycieczka, Hannah mogłaby zbliżyć się do Olivera, poznać go, dowiedzieć się jaki jest naprawdę. 
   Opuściła swój pokój, kierując się do salonu, gdzie na jej starej kanapie przysiadł Oliver.
   - Zdecydowałaś się już? - zadał pytanie, gdy tylko przekroczyła próg pokoju.
   - Nie dajesz mi za dużego wyboru, prawda? - Przygryzła pełne, malinowe wargi. - Dobrze, więc pojadę z tobą...
   - To świetnie - zaklaskał w ręce. - Nie wiem, może spakuj się na te dwa dni - przyjrzał jej się uważnie - i zanim wyjdziemy, wysusz włosy bo się przeziębisz. 
   Hannah nie mając już innego wyjścia, weszła do łazienki i wyciągnęła małą suszarkę z szafki. Suszenie włosów zajęło jej trochę dłużej niż zwykle, przez ten upierdliwy sprzęt. 
Podskoczyła w momencie, gdy w lusterku ujrzała za sobą uśmiechniętego Olivera. Oparł się o framugę i przyglądał się dziewczynie uważnie. 
   Panna Snowdon wyłączyła głośną suszarkę i odłożyła ją na półkę. Patrząc na siebie w lustrze, zauważyła, że nie ma makijażu na twarzy, więc sięgnęła jedynie po tusz i przejechała nim po rzęsach. Zawsze czuła się pewniej mając na twarzy coś co bardziej podkreśli kolor jej oczu, lub ust. 
   W swojej sypialence spakowała T-shirt, jeansy i świeżą bieliznę do torby, w której znalazła się już podręczna kosmetyczka z kilkoma potrzebnymi przyborami. 
   - Masz prawo jazdy? - Spytał się Oliver, gdy zakładała już kurtkę.
   - Nie mam - pokręciła głową. - Jakoś nigdy nie było sposobności, abym mogła je sobie wyrobić. Przykro mi, że nie będę mogła cię zmienić w trakcie podróży.
   - Już kilka razy jeździłem do Stockbridge bez przesiadek. - Machnął lekceważąco ręką. - Poradzę sobie.
   - To dobrze.
   Wyszli z mieszkania, a następnie z kamienicy na mróz. Oli wrzucił jej torbę na tylne siedzenie  i otworzył przed nią drzwi, aby za chwilę samemu wsiąść za kierownicę. 
Przyłączyli się do Londyńskiego ruchu, nie rozmawiając i tak właśnie miała zacząć się ich podróż, ale... Kierując się na północ, w stronę autostrady, telefon Olivera rozdzwonił się przerywając ciszę.
   - Matthew, co? - Sykes odebrał, kierując jedną ręką. - Nie mogę dziś. Nie, właśnie jadę do Stockbrige. Co? Oszalałeś? - Przerwał znów, słuchając rozmówcy. - Nie jadę sam! Jedzie ze mną... - Najwyraźniej Matthew nie pozwolił mu skończyć. - Dobra - zaklął cicho pod nosem.      - Wisisz mi przysługę.
   Rozłączył się i w roztargnieniu wrzucił telefon do dużych kieszeni i w spodniach.
   - Coś się stało? - Spytała Hannah, bawiąc się swoimi palcami u dłoni.
   - Mamy pasażera na gapę - oznajmił Oli, robiąc manewr na środku ulicy. Zmienił pas i ruszył w drogę powrotną.

   Siedzieli w samochodzie w ciszy, wpatrując się w bramę domu. Oliver stukał cicho o kierownicę, a Hannah bawiła się końcówkami swoich już dawno nie przycinanych włosów.
W pewnym momencie mała furtka, znajdująca się przy bramie, otworzyła się i wyszedł przed nią mężczyzna. Hannah natychmiast rozpoznała w nim kolejnego członka zespołu - Matthewa. Nie był może tak wysoki jak Oliver, ale mimo kurtki, można było dostrzec, że słabej postury to on nie jest.
    Prawie biegiem pokonał przestrzeń dzielącą go od auta i wpakował się, wraz z plecakiem na tylne siedzenie. 
   - Siema, Stary - klepnął Olivera w ramię, który odpalił od razu auto i jakby go ktoś gonił, wyjechał z uroczego osiedla. - Fajnie, że postanowiłeś jednak mnie zabrać ze sobą. Dawno nie było mnie w Sheffield. Rodzice będą? Może załapię się na tartę Pani Sykes.
   Matthew rozgadał się na całego, w ogóle nie zauważając, że na przednim siedzeniu znajduje się Hannah. Dopiero po chwili, skierował na nią wzrok i przyjrzał się uważnie.
   - Rodzice są na Karaibach, dlatego też muszę szybko dostać się do Stockbridge. Facet czy ty nie znasz żadnych manier. - Oliver, spojrzał karcąco na kumpla. - Hannah to jest Matthew, może kojarzysz go z mojego najlepszego na świecie zespołu.
   - Ależ ty skromny, Ol - zaśmiał się Matthew, wyciągając rękę w stronę panny Snowdon. - A więc to o tobie mi tyle opowiadał.
   Hannah momentalnie się speszyła, odwracając szybko wzrok.
   - Mówił ci o mnie? - spytała i lekko uścisnęła jego dużą dłoń.
   - Jasne, paplał przez cały ranek i...
   Nie zdążył dokończyć, ponieważ Oliver w sumie na oślep trzepnął go ręką po głowie.
   - Zamknij się, bo zaraz wysiądziesz i nigdzie z nami nie pojedziesz - mruknął, znów spokojnie patrząc na drogę.
   Żołądek Hannah wykonał idiotycznego koziołka, a uśmiech sam wypłynął jej na twarz.    Odwróciła głowę do okna i wpatrzyła się w zaśnieżony Londyn. Po głowie krążyło jej miliony myśli. Wirowały jak płatki śniegu na wietrze, a Hannah nie mogła żadnej z nich wyłapać aby dokładniej jej się przyjrzeć i przeanalizować. Miała po prostu mętlik, który nie pozwalał jej się skupić.
   Oparła głowę o zimną szybę i przymknęła oczy. Mimo, że była w towarzystwie dwóch prawie nieznanych jej mężczyzn, czuła się aż za bardzo bezpiecznie. Może była to wina późnej godziny, albo wrażeń, które przyniósł jej dzień, ale nim się obejrzała zasnęła.
Obudziły ją dwa, męskie, może trochę podniesione głosy. Uchyliła powieki, wpatrując się w pola i łąki za oknem. Było już całkowicie jasno, słońce świeciło lekko, a śnieg skrzył się na poboczach. Samochód pędził autostradą, co jakiś czas wymijając ślamazarnie jadące samochody.
   - No to rock alternatywny. Podaj mi zespół jaki ostatnio słyszałeś w radio. - Był to już dobrze znany jej głos, Olivera.
   Panna Snowdon, przetarła zaspane oczy, nieświadomie rozmazując tusz do rzęs.
   - Niech pomyślę - mruknął Matthew. - Goo Goo Dolls - oznajmił tryumfalnie. - Wracałem z zakupów chyba i słyszałem Iris.
   - Niech ci będzie - Oliver wzruszył ramionami. - Ale tego na pewno nie będziesz wiedział - w jego głosie było słychać, że się uśmiecha. - Podaj mi choć jeden zespół Indie.
   - To proste - zaśmiał się Matt. - Hmm...
   - Foster the People - powiedziała cicho Hannah, dając tym samym znak, że już nie śpi.
   - Ej, to było pytanie dla mnie! - oburzył się Matthew, obrzucając Hannah roześmianym spojrzeniem.
   - Ale Hannah była szybsza - Oli, puścił jej oczko i uśmiechnął się miło. - Jak się spało?
   - Dzięki, czyjejś bluzie, o wiele wygodniej niż w rzeczywistości powinno - odwzajemniła uśmiech. - O co się kłóciliście?
   - O różne zespoły muzyczne - oznajmił Matt. - Widzę, że nie jesteś ciemna jeżeli chodzi o te sprawy.
   - Oczywiście, że nie jestem. Może i nie poznałam za pierwszym razem Olivera, ale to nie znaczy, że nie znam zespołu takiego jak Bring Me The Horizon.
   - To skoro jesteś taka mądra, to podaj mi jakiś zespół folk rock?
   - To proste - zachichotała - Mumford & Sons.
   - Ona jest za dobra, nie grasz z nami - stwierdził oburzony brunet.
   - Nie jestem za dobra, wy po prostu zadajecie za proste pytania. 
   Matthew chwilę mruczał coś pod nosem, następnie wyciągnął z kieszonki iPhone, wraz ze słuchawkami, które wetknął  w uszy.
   - Obraził się na mnie? - Hannah skierowała to pytanie do Olivera, zagryzając wargę.
   - No coś ty - zaśmiał się. - On tak ma, lubi robić przedstawienie. Zapewne nawet nie wie o co udaje, że się obraża.
   - Och, okay - Pixie pokiwała głową.
   Zapadła cisza między tą dwójką, w tle jedynie grało cicho radio jakąś smętną balladę.   Hannah oparła głowę na dłoni i wlepiła wzrok w ciężarówkę, jadącą przed nimi.
   - Wiesz, chciałam abyśmy spędzili noc na kanapie, wraz z maratonem filmowym... - powiedziała cicho.
   - Słucham? - Oliver, na chwilę skierował wzrok wprost na jej osobę.
   - Mówiłeś, że chcesz mi wynagrodzić to kino. Więc wtedy wymyśliłam, że urządzimy sobie maraton filmowy. - Wzruszyła ramionami.
   Oli chwilę milczał, aby zaskoczyć Hannah swoimi następnymi słowami.
   - Bardzo chętnie. W Stockbridge, mamy ogromny telewizor i miękką, rozkładaną kanapę. Jakie filmy preferujesz?
   - Mówisz poważnie?
   Pixie szczerze się zdziwiła, że Oliver przystał na jej propozycję. Lecz to zaskoczenie szybko minęło, a zastąpiło je zadowolenie z obiegu spraw.
   - Jak najbardziej - kiwnął głową. - Możemy obejrzeć jakiś horror, pamiętam, że w kinie chciałaś pójść na któryś z tych straszniejszych.
   - Tak - potwierdziła. - A oprócz tego może jeszcze Grease?
   - Nigdy o nim nie słyszałem - mruknął, po chwili zastanowienia Ol.
   - Serio?! - krzyknęła. - Kurczę, to naprawdę musimy go razem obejrzeć. To jeden z moich ulubionych filmów! Jeden z najlepszych filmów muzycznych - jęknęła.
   - A jakie jeszcze zaliczają się do tej kategorii?
   - Hmm - zastukała palcami o udo, odziane w materiał jeansów. - Na pewno Dirty Dancing...
   - A więc kolejny film muzyczny. I co jeszcze?
   - Prosto w serce - zaśmiała się, rumieniąc przy okazji. - Komedia romantyczna.
   - Czy ten film też...
   - Tak, ten też musimy koniecznie obejrzeć - przerwała mu.
   Oliver prychnął pod nosem, posyłając zaraz uśmiech Pixie, a ona tryumfalnie wyszczerzyła zęby. Matthew również uśmiechnął się, widząc jak ta dwójka zaczyna się coraz lepiej dogadywać. Wiedział, że Oliver miał niezły gust jeżeli chodzi o dziewczyny, lecz tym razem Matt miał wrażenie, że jego przyjaciel trafił w dziesiątkę. Patrząc na tę dwójkę, widać było tyle podobieństw, że aż dziwne. A zauważając sympatię, którą darzyli siebie nawzajem, Matthew liczył na długą i owocną znajomość, między jego kumplem, a Hannah.




Taki dosyć sympatyczny rozdział, prawda? :D

12 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się że Oli wróci po Hanię, ale bardzo mnie to cieszy.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej *-* nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo symoatyczny,super sie spisałaś :D takie wycieczki są super i już nie moge sie doczekać tego maratonu,czuje że wydarzy się coś ciekawego:3 pozdrawiam i życze weny ! <3 :* /sue

    OdpowiedzUsuń
  4. Aw, jak słodko!
    Miałam takie przeczucia, że Oliver weźmie Hann ze sobą, ale nie spodziewałam się, że nie będą to jedynie moje domysły. Bardzo pozytywne zaskoczenie.
    Kiedy czytałam co Hannah myśli o Oliverze, to z niewiadomych przyczyn zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Faktycznie, rozdział bardzo sympatyczny, bardzo mi się poda, zresztą jak wszystkie opublikowane przez Ciebie rozdziały.
    Jest perfekcyjnie, oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, ogromnie ci dziękuję. Teraz to ja się uśmiecham, czytając twój komentarz. ♥

      Usuń
  5. Prawda! Cudowny rozdział, jak zawsze :) Nie mogę się doczekać następnego! Ciekawe jak rozwinie się sytuacja :) Myślę, że będzie ciekawie na tym maratonie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww, świetny rozdział!
    Nie spodziewałam się, że Oli wróci po Hannah, a jednak!
    Oni są tacy kochanii <3 Bardzo fajnie opisujesz myśli Hannah o Olim :3
    Rozdział bardzo sympatyczny i czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Spodziewałam się załamki a tu taka niespodzianka :D to było mega słodkie ;) wiem że tego nie przeczytasz ale życzę weny xo i czekam na 11 :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział tryska radością :D lecę dalej :)

    OdpowiedzUsuń