piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 3

  Weekend chyba wszystkim kojarzy się z czymś przyjemnym. Dzieci mają dwa dni wolnego od szkoły, dorośli wolne w pracy. Soboty i niedziele są dniami lenistwa, zakupów, imprez. I właśnie takimi widziała je Hannah. Najbardziej uwielbiała soboty. Miała je całkowicie wolne i tylko dla siebie.
  Gdy się obudziła w jej mieszkaniu było już ciepło i całkiem przyjemnie. Nastawiła wodę na kawę w kuchni i ubrała się w leginsy i luźną koszulę w kratę. Nie przejmowała się makijażem, ani fryzurą. No bo przecież kto miał ją zobaczyć? 
  Z ciepłą kawą, usiadła na kanapie i włączyła swój malutki, stary telewizor. Jak zawsze skakała po kanałach, nie zatrzymując się na żadnym. I tak nic ciekawego nie puszczali.
  Hannah była osobą naprawdę towarzyską. Szybko nawiązywała znajomości, nie lubiła kłótni ze znajomymi. Wolała być pogodna i miła dla nich. Jej znajomi również pałali do Pixie sympatią. Nigdy nikogo do siebie specjalnie nie zraziła, więc nie mieli powodów aby się od niej odsuwać. Miała swój tajemniczy urok, którym przyciągała do siebie ludzi. I chyba właśnie dzięki temu urokowi zainteresował się nią, sławny Oliver Sykes. 
Nie była do końca pewna co o tym myśleć. Nie znała nikogo sławnego. Raz zdarzyło jej się rozmawiać z Alanem Ashby gitarzystą zespołu Of mice & Men, ale nie można tego nazwać znajomością. Dostała jedynie jego autograf, powiedziała mu coś w stylu "Kocham cię, zostań moim mężem" i została zepchnięta przez tłum.
  Ale, z dobrze wszystkim znanym Oliverem Sykesem rozmawiała naprawdę. Jechała z nim samochodem i jadła pizze! A poprzedniego dnia wykonała mu tatuaż. Była na siebie naprawdę zła za to, że nie poznała go od razu. Przecież uwielbiała Bring Me The Horizon i każdą ich piosenkę. Nigdy nie udało jej się pojechać na koncert i bardzo tego żałowała. 
Tak strasznie frustrowało ją to zainteresowanie ze strony Sykesa. To jak na nią patrzył i uśmiechał się promiennie. Gdy musnął jej wargę wycierając sos z kącika ust myślała, że rozpłynie się na miejscu. I jeszcze Oli wiedział gdzie ona mieszka. Widziała, jak odjeżdża dopiero gdy zapaliło się u niej światło. Zdążyła podejść do okna i zobaczyć ciemny dym, który został po samochodzie. 
  Otrzymała esemesa od Hazel z pytaniem czy idą wieczorem do klubu. Odpowiedź była jak najbardziej pozytywna.

  Klubów w Londynie było aż za dużo. Ciężko było podjąć decyzję, do którego udać się wieczorem. 
  Hazel była osobą bardzo wesołą i szczerą. Oczywiście była też atrakcyjna i niejeden mężczyzna się na nią oglądał. Nie nosiła aż tylu tatuaży co Hannah, ale również miała kilka. Tylko były schowane. Długie włosy farbowała na kolorowo, odkąd Pixie ją znała. Lubiła zaskakiwać nowym odcieniem, krótko obciętej fryzury. 
  I tak oto dwie koleżanki siedziały przy barze i sączyły drinki, rozmawiając. O dziwo więcej gadała Hazel, ale nie była to jej wina. Zaabsorbowała się wiadomością, że Hannah spotkała Olivera i to dwa razy.
   - Co mu wytatuowałaś? - zapytała podekscytowana. Uśmiech nie schodził jej z twarzy i nie wiadomo czy to z powodu wypitego alkoholu, czy informacji od panny Snowdon.
  - Nieduży znaczek z dwóch krzyżujących się strzałek  - zagryzła wargi. - A wiesz co jest najśmieszniejsze? 
  - Co?
  - Kazał mi wybrać jeden z dwóch wzorów. Wybrałam instynktownie ten, a w domu pod prysznicem odkryłam coś bardzo ciekawego. - Rozejrzała się pospiesznie po klubie i gdy nikt nie patrzył podniosła koszulkę i wskazała na tatuaż lekko zakryty przez biustonosz. - Mam taki sam! 
  - O Mój Boże! - pisnęła koleżanka. - Specjalnie to zrobiłaś?
  - Jasne, że nie! - zaprzeczyła w odpowiedzi. - Jego dodatkowo wypełniłam czerwonym i niebieskim tuszem. 
  - To takie seksowne! Macie takie same tatuaże, a ten facet najzwyczajniej na ciebie leci.
  - Zamknij się, idiotko - parsknęła. - Oliver Sykes, nigdy by na mnie nie poleciał. 
  - Jeszcze się przekonamy - Hazel puściła jej oczko i zawołała barmana, aby znów im polał.
  Hannah nigdy nie miała mocnej głowy do alkoholu. Po wypitych trzech, no może czterech drinkach, chichotała jak wariatka z Hazel u boku. Wyszły z klubu i nie miały pojęcia co dalej ze sobą zrobić. W końcu postanowiły, że ulokują się u Pixie w mieszkaniu, bo tam miały bliżej.  Ledwie zdążyły tam dojść, a były padnięte jak nigdy. Zimne, nocne powietrze lekko je otrzeźwiło. Hannah padła na swoje łóżko, a jej przyjaciółka zadowoliła się kanapą. Zasnęły momentalnie niczym się nie przejmując.
  Niedziela powinna być dniem pięknym i pogodnym. Za oknami z rana zaczął padać śnieg, a mróz szczypał ludzi w nosy. Hannah bardzo lubiła zimę, szczególnie taką prawdziwą. Lecz tego dnia było jej naprawdę wszystko jedno. Obudziła się z łupiącym bólem głowy i leżała po prostu na tapczanie wpatrzona w sufit.
  Nie to co Hazel. Kobietę nie opuszczał dobry humor. Zerwała się, ogarnęła w łazience i przygotowała kawę. Nie zbliżała się do pokoiku Hannah dając jej jeszcze trochę snu. Jej przyjaciółka nie miała w domu, tak jak ona, wieży i całkiem sporych głośników, ale coś jednak miała. Pomysłowość Hazel nigdy nikogo nie zaskakiwała, ją również. Podłączyła swojego iPhone do jedynych głośników jakie posiadała przyjaciółka i puściła muzykę. 
  Jakoś zbytnio nie męczył jej kac, mimo wypitego wczoraj alkoholu. Wolała podchodzić do życia entuzjastycznie, bo nie wiadomo  jakie ono nam szykuje niespodzianki. I chwile później jedna taka napatoczyła się dziewczynom. 
  Dzwonek przerwał taniec dziewczyny do ulubionych taktów jej piosenki. Nie przejmując się tym, że to nie jest jej mieszkanie otworzyła na oścież drzwi i zastygła z kubkiem kawy w ręku.
W drzwiach stał ubrany w czarne jeansy i grubą kurtkę z kapturem, Oliver Sykes. Jego piękne tatuaże zostały schowane pod ubraniami, ale dziewczyna wiedziała, że tam są. Boże! Obiekt jej westchnień, piosenkarz zespołu, który kocha stał przed nią i marszczył zabawnie czoło.
  - Chyba pomyliłem mieszkania - podrapał się po karku.
  - Jezu! Oliver Sykes we własnej osobie! - pisnęła cicho, ale z ogromnym podekscytowaniem.
  - Cześć - uśmiechnął się jednak ciepło. - Przepraszam za najście.
  Ale Hazel go już nie słuchała, tylko odwróciła się i wykrzyknęła  w głąb mieszkania.
  - Hannah! Masz gościa!
  Uśmiechnęła się promiennie do Sykesa i pociągnęła łyk kawy.
  - Chcesz wejść? Właśnie zrobiłam kawę.
  - Jasne - kiwną głową i zatrzasnął za sobą drzwi.
  Hannah podniosła się z ociąganiem. Gościa? Kto mógł przyjść do niej z rana, niezapowiedziany? Zapewne Tom, albo Brad - również pracownik studia. Pixie nie miała wielu znajomych, ale nie widziała w tym żadnego problemu. Nie lubiła być przecież w centrum uwagi.
  Spała  w obszernej zielonej koszulce i skąpych majtkach. Przetarła twarz dłońmi i wyszła z pokoju, nasłuchując rozmowy z kuchni. Jej nagłe zatrzymanie się, było spowodowane głębokim męskim głosem. Głosem, który ostatnio słyszała dosyć wyraźnie, a nie tylko na nagraniach z internetu. Głosem, który należał do Olivera Sykesa. 
  Z sykiem cofnęła się do pokoju i ekspresowo włożyła ulubione rurki. Prawie pokazałaby się Sykes'owi w samych gaciach! Zaklęła pod nosem zmieniając ubranie do spania, na obcisły top, ówcześnie wkładając stanik.
  Wdech i wydech. 
  Więcej odwagi Hannah.
  Weszła do kuchni nadal na boso i ze zmierzwionymi włosami.
  - Hej - uśmiechnęła się nieśmiało.
  O matko. Gdy odwrócił się, myślała, że zaraz upadnie. Naprawdę siedział w jej kuchni, taki piękny i rozpromieniony. Pozbył się kurtki, ukazując nagie ramiona pokryte tatuażami. Były takie zniewalające. Dziewczynę nagle ogarnęła chęć dotknięcia ich. Badania każdego i odkrywania ich znaczenia. Potrzebowałaby na to kilkunastu godzin. Chciałaby mieć sposobność i spędzić z nim tyle czasu.
  - Dzień dobry - odwzajemnił jej uśmiech.
  - Kawy? - Hazel, przypatrywała się tej dwójce z szerokim uśmiechem.
  - Proszę.
  Usiadła po drugiej stronie stołu i otrzymała kubek z ciepłym napojem. W jej małym mieszkanku nadal leciała rockowa muzyka, którą puściła przyjaciółka i wcale jej to nie przeszkadzało.
  - Jeżeli mogę zapytać to, co tu robisz? - Pixie uważnie wpatrywała się w Sykesa.
  - Chciałem zaprosić cię na śniadanie - odpowiedział. - Nie wiedziałem, że macie jakąś imprezkę.
  Hazel zaśmiała się przyjaźnie.
  - Imprezkę to miałyśmy wczoraj. Dziś mamy leczenie kaca - szturchnęła lekko Pixie.    Wiedziała, że ona jak ona, ale panna Snowdon miała bardzo słabą głowę do alkoholu.
  - Wszystko jasne.
  Pił sobie swobodnie kawę w jej kuchni i rozglądał się co chwila dookoła. 
  - W takim razie ja uciekam do domu, a wy idźcie na to śniadanie.
  Hazel jako dobra koleżanka postanowiła się ulotnić, zostawiając ich samych.
  - Może zechcesz pójść z nami? - A Oliver jako gentlemen postanowił jej przeszkodzić.
  Pokręciła przecząco głową.
  - Może kiedy indziej. Pa - machnęła ręką i wyszła z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.
  - To może ja pójdę się ubrać?
  Hannah podniosła się ostrożnie.
  - Zaczekam tu na ciebie.
  Dlaczego ciągle musiał uśmiechać się tak pięknie? Dziewczyna czuła się onieśmielona. W najskrytszych snach nie marzyła o takiej sytuacji z takim facetem.
  Może Hazel miała rację? Może Oliver miał jakieś zamiary wobec Hannah? Może naprawdę na nią leciał? Ale przecież to głupie. On był sławny, miał mnóstwo pieniędzy i zapewne nie mógł odpędzić się od kobiet. Ale Hannah... naprawdę chciała zasmakować odrobiny świata Sykesa. Chciała poznać go lepiej, chciała częściej widzieć ten piękny uśmiech. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że tak jak każda dziewczyna chciałaby być, częścią magicznego świata Olivera. 






6 komentarzy:

  1. OMG. Boski rozdział. Nie spodziewałam się, że Oliver do niej przyjdzie.
    Z niecierpliwością czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba padłabym na zawał, gdyby w moich drzwiach stanął Oliver Sykes we własnej osobie!
    Czytam, czytam i tu nagle koniec, a tę historię chciałabym czytać cały czas :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! Przypadkiem trafiłam na tego bloga i rzuciłam niemiecki, żeby wszystko przeczytać. To był raczej dobry wybór
    Jak na razie wszystko mi się podoba i jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu. Życzę Ci weny Xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział! Nie mogę uwierzyć, że już się skończył! Czekam na następny <3 Spencer

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż mogę powiedzieć? W twoim opowiadaniu nie jest nudno bo cały czas coś się dzieje ale nie jest to obwieszone jak choinka w Boże Narodzenie ;) ♥ czekam na 11! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Lecę dalej *-* Oliiiiii :3

    OdpowiedzUsuń